Deszczowy plener w ruinach pałacu
Deszczowy plener w ruinach pałacu
Jesień nas zdecydowanie przestała rozpieszczać i pokazała swoją prawdziwą naturę. I o ile daleko jej do pięknej złotej, to Agnieszce i Wiktorowi to zupełnie nie przeszkadzało. Słuchajcie, to był plener zdecydowanie level hard! Deszcz, wiatr, błoto, ruiny zamku i oni - cudowna para, dzięki której plener w ruinach pałacu w ogóle mógł się odbyć.
Tym razem to młodzi znaleźli miejsce na plener. Powiem szczerze - kompletnie nic nie wiedziałam o nim wcześniej. Ani o istnieniu, ani o historii. Ktoś mógłby powiedzieć, że to kolejny zrujnowany pałac w okolicach Opola. Jeden z wielu. Ale uwierzcie mi - można się w nim zakochać od pierwszego wejrzenia!
Miejsce zupełnie opuszczone. Zaniedbane. Ale mające swój urok. Do tego jeszcze ten deszcz i lekko ponura aura dołożyły swoje trzy grosze. Mimo tego wszystkiego Agnieszka i Wiktor tryskali świetnymi humorami. Nie było ważne nic- ani nogi ubrudzone po same kolana, ani to, że sukience może się coś stać. Pada? No trudno - niech sobie pada! Jestem z nich bardzo dumna. I szczęśliwa - że zabrali mnie tam i pokazali to wyjątkowe miejsce.
Plener w ruinach pałacu - enjoy!
Jeśli chcecie sobie przypomnieć, jak wyglądało ich wesele, zajrzyjcie tutaj
a także obejrzyjcie ich sesję na łące
Szalone wesele w Kielcach, czyli Ania i Dominik
Szalone wesele w Kielcach, czyli Ania i Dominik
Wesele w Kielcach. Jeśli miałabym w dwóch słowach skomentować to, co się działo tego dnia, to brzmiałyby one: o matko! Na etapie ustalania wszystkiego, głównie z Anią, pytałam się o różne atrakcje, o to, jak ma wyglądać ich wesele etc. Jak przyszło co do czego, to oni sami byli zaskoczeni kreatywnością swoich Gości ;-) Ale po kolei...
Jak się zdążyłam dowiedzieć, najpopularniejszym zdaniem na ślubie Ani i Dominika nie było wcale "Wszystkie najlepszego", tylko "Nigdy nie będę z Masierakiem". Tak, tak, to nie była miłość od pierwszego wejrzenia. Ale i tak skończyli przed ołtarzem i w obecności najbliższych przysięgali sobie miłość, wierność i uczciwość małżeńską. Ślub był poprzedzony oczywiście szaleńczymi przygotowaniami, a gwar jaki temu towarzyszył był zaskakująco przyjemny. Kojarzycie amerykańskie filmy, gdzie Pannie Młodej pomaga przygotować się całe zastęp przyjaciółek. Uroczo nazwane "hordą" wypełniły dom Ani śmiechem i humorem. Nie obyło się bez chwil wzruszeń, a zachwytom nie było końca!
Dominik zobaczył Anię dopiero przed ołtarzem. Powiem Wam jedno - cudny widok, kiedy Pan Młody po raz pierwszy widzi swoją przyszłą żonę właśnie w ten sposób. Wart przemyślenia dla przyszłych Panien Młodych, które to czytają. Ceremonia była wspaniała. Ksiądz z pasją. Przyjaciele grający i śpiewający. I uśmiechnięci Oni (momentami nawet śmiejący się...).
Z taką ekipą wesele nie mogło się nie udać. Było wszystko: zimne ognie, świecące balony, lekka zadyma (zakazu stadionowego chyba nikt nie dostał...) dziewczyny w kigurumi...ach, zobaczcie sami, jak wyglądał ślub i wesele w Kielcach!
Nieźle było, nie?
Jeśli macie niedosyt, to zapraszam do obejrzenia sesji narzeczenskiej Ani i Dominika.
Zobaczcie też koniecznie sesję na zamku Tenczyn
Deszczowa sesja na Zamku Tenczyn - Magda i Tomek
Deszczowa sesja na Zamku Tenczyn - Magda i Tomek
Są sesje, na które czeka się z wielkim zniecierpliwieniem i ogromną ciekawością. Są ludzie, z którymi się rewelacyjnie "pracuje" i do których myślami wraca się bardzo często. Są plenery, gdzie zdjęcia same się robią, a potem jest problem, które wybrać. Bo chciałoby się wziąć wszystkie. Przez tą ilość emocji i pozytywną energię. Przez to, co nam dajecie od siebie. Tacy właśnie są Magda i Tomek. Długo kazali na siebie czekać, ale wiecie co? Było warto! Nie martwiłam się przed tą sesją o nic. Nie było myśli - jakoś to będzie. Nie. Wiedziałam, że będzie rewelacyjnie. I nie pomyliłam się. W drodze na sesję obawiałam się, że w ostatniej chwili zrezygnują - niejedną już parę wystraszyło zimno, deszcz i wiatr. Ale nie ich. Dotarli na miejsce i umówiona sesja na Zamku Tenczyn mogła się odbyć.
Uwierzcie mi - wiatr jest naszym sprzymierzeńcem. A deszcz nie jest taki straszny, jakby się mogło wydawać. Nikt nie lubi być przemoczonym, ale kilka kropel jeszcze nikomu nie zaszkodziło ;-) A i na zimno są sposoby - Magda! Ten czerwony płaszcz rewelacyjnie współgrał ze wszystkim! Lepiej tego nie mogliście zaplanować.
Muszę naprawdę ich pochwalić, bo nie narzekali na nic. Dzielnie znosili pogodę i nasze czasami dziwaczne pomysły. To uciętych głów i niespodziewanych kadrów zdążyli się przyzwyczaić - jak sami mówią ;-) Więc tym bardziej jestem im wdzięczna, że dali nam tyle od siebie.
Ok, wiem, czekacie na zdjęcia. Enjoy!
I jak? Powiem Wam szczerze, że ja się nie mogę na nich napatrzeć <3
Jeśli chcielibyście sobie przypomnieć, jak wyglądała ich sesja narzeczeńska na Zakrzówku lub wrócić do dnia ślubu - zapraszamy :)
Kochani - raz jeszcze życzymy Wam wszystkiego co najlepsze
Ślub i wesele w Mogilanach - Natalia i Tomek
Ślub i wesele w Mogilanach - wielki dzień Natalii i Tomka
Ach co to był za dzień - ślub i wesele w Mogilanach! Pełen wzruszeń i uśmiechów. Takie lubimy najbardziej! Rozpromieniona i uśmiechnięta od ucha do ucha Natalia i dostojny Tomek, który starał się trzymać się najlepiej, jak potrafi. Przy błogosławieństwie płakali chyba wszyscy - łącznie ze mną. A jak do tego dodamy zespół, który zagrał cudnie na góralską nutę...ech, uwierzcie mi - ciężko byłoby się obyć bez chusteczek.
Ceremonia ślubna była piękna. Ksiądz z pasją mówiący o młodych i do młodych, uśmiechnięci gości. To się nie mogło nie udać. I Oni - Natalia i Tomek. Wpatrzeni w siebie. Z tym błyskiem w oku, który rozpromienia wszystko dookoła.
O weselu dużo pisać nie będę ;-) Działo się! Świetna zabawa - podejrzewam, że skończyli razem z pierwszymi promieniami słońca. Obsługa doskonale się spisała, a deser w wykonaniu szefa kuchni - mistrzostwo świata!
To jak? Oglądamy ślub i wesele w Mogilanach?
Sesja plenerowa cały czas przed nami, ale nic straconego - obejrzyjcie plener na Podkarpaciu , a także wróćcie wspomnieniami do sesji narzeczeńskiej Natalii i Tomka. I bądźcie gotowi - nadchodzi coś naprawdę wielkiego!
Ślub w Łodzi i wesele w Czarnym Stawie - Ewelina i Jakub
Ślub w Łodzi i wesele w Czarnym Stawie, czyli wielki dzień Eweliny i Jakuba
Ewelina i Jakub. Para młodych lekarzy. Bardzo pozytywnie nastawionych do świata i otaczających ich rzeczywistości. Ewelina - wiecznie uśmiechnięta. Jakub - ostoja spokoju. Zazwyczaj przygotowania w dniu ślubu to nerwówka i bieganie. Oni znaleźli czas na kieliszek dobrego trunku w gronie świadków i przyjaciół, na spokojne wyjście z domu i przejazd do kościoła. Ach te przejazdy samochodem - bez atrakcji się nie obyło ;-) Ale wszystko dobrze się skończyło - na ślub dotarli, a wesela bez nich i tak nikt by nie zaczął. Ślub w Łodzi - ich mieście. Stamtąd pochodzą, tam mieszkają i pracują. Ludzie dzielą się na takich, którzy Łódź kochają i którzy na nią nie mogą patrzeć. Oni zdecydowanie należą do tej pierwszej grupy. Ale do rzeczy - ślub w Łodzi. Cudnie przygotowany kościół, wspaniałe kwiaty, świeczki. Wszystko to tworzyło rewelacyjny klimat. Wesele w Czarnym Stawie w Aleksandrowie Łódzkim. Kucharze stanęli na wysokości zadania i serwowali wspaniałe dania Parze Młodej i Gościom, a zespół...dali czadu! Patrząc na bawiących się gości nikt nie miał wątpliwości, czy dobrze się bawią.
Dobra, obejrzyjmy Ewelinę i Jakuba i ich ślub w Łodzi i wesele w Czarnym Stawie w Aleksandrowie Łódzkim.
Wspaniali, prawda? Gdyby cała nasza służba zdrowia miała na twarzy uśmiech Eweliny i ciepło Jakuba, o ileż byłoby piękniej ;-)
Na plener chwilę poczekamy, ale w międzyczasie wróćmy do sesji narzeczeńskiej Eweliny i Jakuba.
Zobaczcie inne nasze reportaże, np.: wesele w Skalbmierzu lub ślub w Kraśniku. Jeździmy po całej Polsce i nie ma dla nas rzeczy niemożliwych ;-)